poniedziałek, 29 grudnia 2014

Rozdział 2

Perspektywa Andrew

Cassandra  nie była pewna co do Lea'i. A ja wiedziałem, że dziewczyna jest w fatalnym stanie i, że nic nam nie zrobi. Poza tym okazanie dziewczynie trochę dobroci, mogło się równać z informacjami na temat Upadłego.
W końcu Medium zgodziła się na moje zasady: wolność Lea'i na terenie całego obozu, oraz zamykanie jej w swoim "namiocie" na noce. Nasze namioty to nic innego jak niewielkie drewniane domki. Kazałem postawić namiot, obok mojego. Chciałem ją mieć na oku, a w czasie budowy domu, dziewczyna miała dzielić namiot ze mną. I tak szykowały się dla mnie nieprzespane noce. Coś mi nie pasowało do opowiadań Medium. I musiałem to sprawdzić.
Wieczorem zauważyłem na szyii Lea'i świeża rane, prawdopodobnie spowodowaną mocnym szarpnieciem Dziewczyny przez Cassandre. Nie mówić nic opatrzylem tą rane. Ona spojrzała na mnie jedynie wdzięcznym wzrokiem.
-Nie ma za co.- Odpowiedziałem niepewnie.
Zgasilem światło w domku, zostawiając zapalna jedynie mała lampke przy moim biurku.
Usiadlem za nim, wyciągając sterty papierów.
- Mam nadzieje, że ci to nie przeszkadza i uda Ci się zasnąć.- Powiedziałem spoglądając na dziewczynę. Jednak ta chyba nie planowała spać. Podeszła do mnie i chwyciła jeden z dokumentów. To z opisem każdego Medium i ich atrybutów. Przeczytała kawałek i spojrzała na mnie. Otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale szybko je zamknęła. - Nikomu nie można ufać. Tak, sprawdzam Cassandre czy nie kłamie. - Odpowiedziałem czując, że to właśnie o to, chciała zapytać Lea.
Nagle usłyszałem krzyk na zewnątrz i szybko wybieglem na zewnątrz. Przed moim namiotem leżał martwy wilk. W blasku księżyca widać było krew, która wypływała z jego pyska. Spojrzałem na kobiete która go zauważyła. Była to Sara która miała teraz warte i robiła obchod.
- Nikogo nie zauważyłaś? - Zapytałem szybko, rozglądając się.
Na wzgórzu, na którym mieli stać wartownicy, nie dostrzegłem nikogo.
-Zwołaj ludzi. Zostaliśmy zaatakowani!- Rozkazałem Sarze, a sam szybko wszedłem do namiotu ubrac bojowy strój i zabrać broń.
Kiedy wybieglem z namiotu moja uwagę przyciągnęła Lea. Kleczala obok wilka. Chciała go dotknąć, jednak coś ją powstrzymywalo.
-Wracaj do namiotu! - Wykrzyczalem wręcz do Lea'i, i ruszyłem na plac główny osady.

sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział 1

Cassandra- bo tak nazywała się Medium, sprowadziła do osady swoich zaufanych ludzi i kogoś, kogo istnienie zdziwiło wszystkich- Medium posiadała niewolnice.
Kiedy pomocnicy Cassandry prowadzili dziewczynę przez obóz, czas jaby na chwilę się zatrzymał.
Szyję dziewczyny zdobiła złota obroża z łańcuchem, który trzymany był przez strażnika, zaś na nogach miała, również złote kajdany, które utrudniały jej chodzenie. Dziewczyna była nieziemskiej urody- jej idealne platynowe włosy sięgały pasa(kiedy ktoś dobrze się przyjrzał mógł dostrzec jakby błękit w jej włosach). Wydatne, czerwone usta z natury, kontrastowaly z jej blada skóra. Oczy dziewczyny były wręcz przerażające. Idealna zieleń otoczona gęstymi, długimi, ciemnymi rzesami.
Istota pomimo swojej nieciekawej sytuacji wyglądała spokojnie.
Kiedy pomocnik Cassandry doprowadził Niewolnice przed oblicze Przywódcy i samej Cassandry, Medium chwyciła łańcuch i mocno go pociągnęła, tak, ze dziewczyna upadła na kolana, a Cassandra uśmiechnęła się podle.
- Czym ta istota zasłużyła sobie, na takie nieludzkie traktowanie?- Zapytał Andrew, przyglądając się zielonookiej.
- Jest z armii Upadłego. Była kimś wyjatkowo bliskim dla niego. I nadal jest. Mimo tego wciąż sądzę, że Upadły jest bezuczuc.- Powiedziała Medium przyglądając się złotemu łańcuchowi.
-Wstań proszę. - Powiedział Andrew po dłuższej chwili ciszy, wyciągając rękę w stronę dziewczyny. Ta jednak wstała, bez jego pomocy.
-Jak sie nazywasz?- Spytał łagodnie, patrząc w oczy dziewczyny. Choć z pozoru wyglądała ona spokojnie, głęboko w jej oczach można bylo dostrzec strach i ból, tak ogromny, że nikt nie jest w stanie sobie tego wyobrazić.
-Nie odpowie Ci. Jest zbyt dumna. Nie odzywa się odkąd ją "zlapalismy"- Powiedziała z pogardą Medium.
- Ale doszły mnie słuchy, że zwie się Lea.- Dodała Cassandra.
- Czy mogłabyś zdjąć z niej te łańcuchy? -Zapytał niespodziewanie Andrew. Medium mocno zszokowana spojrzała na niego.
- Ona jest świetną wojowniczka.
- Wątpię żeby chciała nas pozabijać. Poza tym stąd daleko nie może uciec. Będę jej opiekunem. Nie możemy jej przecież traktować jak zwierzęcia. - Powiedziała stanowczym głosem Przywódca.
Lea uważnie się im przyglądała dokładnie analizując sytuacje.

Prolog

Ktoś zbliża się do osady!- Wydyszał młody chłopak wbiegając do namiotu przywódcy rebeliantów.
-Ilu ich jest?- Zapytał Andrew, w pośpiechu ubierając strój bojowy. Zadawał sobie pytanie "Czy to oni? Czyżby nadszedł już czas na ostateczne starcie?"
-Tylko jedna osoba.- Powiedział chłopak.
-Jedna? Jesteś tego pewien?- Zdziwił się Przywódca patrząc na chłopca z niedowierzaniem.
-Y..  Raczej tak.- Odparł.
-Przekaż Joe'mu i David'owi aby mnie osłaniali. - Rozkazał Andrew i wybiegł z namiotu. Szybko i sprawnie wsiadł na swojego konia i ruszył w stronę niespodziewanego gościa.
Nieznajomy ktoś poruszał się powoli i pewnie. W blasku księżyca widać było, że ma na sobie długi czarny płaszcz.
- Kim jesteś?- Zapytał Andrew kiedy postać zbliżyła się wystarczająco blisko do niego.
- Medium. Przybywam aby wam pomóc. -Odpowiedziała, kobieta.
Tak, sądząc po głosie była to kobieta. Andrew, nie mógł uwierzyć w to, co właśnie usłyszał. Medium? Nikt nie spodziewał się, że pojawi się stosunkowo tak szybko.
- Skąd mam mieć pewność, że nie kłamiesz?- Powiedzial Andrew patrząc na kobiete.
- Po prostu musisz mi uwierzyć. - Powiedziała kobieta, całkiem pewnie. Andrew znał się na ludziach. Wiedział, że kobieta nie kłamie.
-Dobrze. Zapraszam cię do naszej osady. Sprawa nie może czekać.
Kiedy oboje weszli do namiotu Przywódcy, kobieta zdjęła kaptur z głowy. Jej czekoladowe wlosy opadły na jej ramiona i plecy. Była dość ładna. Miała delikatne rysy twarzy. Samym swoim wyglądem wzbudzała w człowieku zaufanie.
Była wysoka.
-Jesteś Andrew Wilhelm Wiliams, jeśli się nie mylę. -Zaczęła, uważnie przyglądając sie mężczyźnie swoimi dużymi błękitnym oczami.
-Tak. - Odpowiedział, ale zanim zdarzył co kolwiek dodać, kobieta zaczęła mówić.
- Jestem pierwszym medium od 240 lat. Razem możemy dotrzeć do Upadłego i zakończyć jego, już zdecydowanie za długi żywot. Wiem wiele na jego temat. Więcej niż może się wydawać.- Powiedziała.
-Jak chcesz go zgładzić? Przez lata szukałem jego słabego punktu. I nic. On jest nieśmiertelny
-Mylisz się. Nikt nie jest niezniszczalny. Znalazłam jego słabość. -Powiedziała Medium, całkowicie pewna swoich słów.
-Tak? Co nią jest?- Zapytał zaintrygowany Andrew, ale Medium uśmiechnęła się jedynie tajemniczo.