niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział 16

Andrew wyglądał przez okno, stukajac palcem o drewniany parapet.
- Ktoś, z osady w której żyła Medium, sporządził ciekawe notatki z których wynika, że została ona spalona na stosie. Co najciekawsze z opisu wynika, że... - Nie dokończył, ponieważ do pokoju wbiegł jeden z jego ludzi.
- Panie... u głównego wejścia do zamku leży dziesięć zabitych wilków. Nikogo nie widzieliśmy, one pojawiły się znikąd...- Mówił szybko, pocierajac wierzchem dłoni swoje spocone czoło.
- Sprawdź czy wszyscy ludzie z zamku są bezpieczni. A ty.- Andrew wskazał  Lea'e.- Idziesz ze mną.
Szkarłatna krew spływała po kamiennych schodach kapiąc cicho. Na miejscu była już Rada Starszych, Medium i oczywiście dowódcy kilku rebeli, które znajdowały się poza bramami zamku. Nic nie mówili, tylko przyglądali się rozszarpanym wilką. Wszystko wyglądało przerażająco: wilki nie przypominały wilków. Ciała leżały we krwi, a wnętrzności porozrzucane były w różnych miejscach. Lea nie mogła, nie chciała na to patrzeć. Kiedy odwróciła głowę, w oddali zauważyła kolejnego martwego wilka, który był widoczny dzięki świecą zapalonym przez ludzi będących tutaj. Dziewczyna odeszła od nich niezauważona- ludzie za bardzo zajęci byli rozmową. Ten wilk jako jedyny nie był rozszarpany. Kolejny kamyk leżał obok wilka. Lea chwyciła go mocno. Delikatnie pogładziła wilka i spojrzała w strone zebranych sprawdzić czy wciąż nie zauważyli jej zniknięcia. Napotkała zimny wzrok Andrew. Wyglądał jak... i wtedy Lea doznała olśnienia. Wyprostowała się i przełkneła nerwowo ślinę, na chwilę wstrzymując oddech. Czyli to on...
Czuła to, od czasu kiedy go ujrzała, jednak teraz była tego już całkowicie pewna.
Wszyscy zebrani wrócili do środka, a Andrew ruszył w stronę Lea szybkim, pewnym krokiem.
Nie patrzył na nią, a na wilka leżącego u jej stóp.
- Musieli zabić całe stado. Wiesz co to znaczy?
- Owszem. Pragną zabić Medium i całe jej "stado"... Chcą... sprawić aby Upadły stał się nieśmiertelny. - Powiedziała Lea,  co kilka słów się zacinając. Mężczyzna wyciągnął rękę w stronę Lea'i.
Spojrzała na niego pytającym wzrokiem, nie za bardzo rozumiejąc o co mu chodzi.
- Co masz w dłoni?- Zapytał Andrew podbródkiem wskazując na jej zaciśniętą dłoń. Delikatnie oddała mu kamyczek. Andrew uważnie mu się przyjrzał, w świetle pochodni którą trzymał.
- Szafir. - Wyszeptał uśmiechając się sam do Siebie. Wiatr głośno zawał i zgasił jedyne źródło światła.
- Co jest kurwa?- Zdenerwował się Andrew. Wokół zrobiło się wyjątkowo ciemno. Odrzucił pochodnie na bok i mocno złapał Lea'e za nadgarstek, ruszajac na oślep przed Siebie.
Gdzieś w oddali rozległo się wycie wilka.
- Wraz z pojawieniem się Medium, przybywają jej wierni towarzysze... - Powiedziała Lea wyjątkowo cicho, a wycie wiatru mogło zagłuszyć jej słowa, jednak pomimo tego Andrew i tak ją usłyszał.
- Medium nie żyję, a wilki pozostały w lesie w którym zginęła. - Odparł, odnajdując w końcu boczne drzwi do zamku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz