czwartek, 19 lutego 2015

Rozdział 17

Wokół było ciemno i czuć było woń pleśni. Jedynie ciche kapanie, gdzieś w okolicy, oraz szuranie Andrew sprawiło, że to miejsce wydawało się mniej przerażające. Lea stała bez ruchy, trzęsąc się z zimna, w myślach wciąż odtwarzając wizję rozszarpanych wilków. Nie chciała tego pamiętać. Chciała zapomnieć wszystko, co do tej pory widziała, jednak to zdawało się być niemożliwe. Dokładnie pamiętała każdy szczegół ze swojego życia. Łzy napływały jej do oczu, zawsze kiedy marzyła o tym by zapomnieć i stać się jedna z niewielu którzy są nieświadomi tej walki, która toczy się już tak długo.
Jej myśli były sprzeczne z tym, czego została nauczona podczas swojego życia. Powinna być po stronie Rebeliantów, a jej celem powinna być walka do ostatniej kropli krwi. Jednak... ona już sama nie wiedziała kto jest dobrym, a kto złym. Widziała zbyt wiele.
Szuranie Andrew ucichło już dawno, jednak dziewczyna uświadomiła to Sobię dopiero teraz.
W chwili w której zaczęła czuć narastający strach, ktoś mocno chwycił ją za nadgarstek, po czym zapalił latarkę która oświetliła pomieszczenie. Różnego rodzaju miecze, strzały były wszędzie. Pomieszczenie było wyjątkowo zagracone. Mężczyzna ciągnął mocno dziewczynę za soba, nie pozwalając jej tym samym na dokładne przyjrzenie się temu miejscu. Przeszli przez kilka ogromnych, podobnych pokoi, aż w końcu wyszli na korytarz, zaraz obok biblioteki. Ostry blask świateł dotarł do nich w momencie w którym Lea zorientowała się, że przez cały czas łzy spływały cicho po jej policzkach. Szybko przetarła je wolną ręką.
- Jesteś cała?- Zapytał Andrew spoglądając na Lea'e. I w tym momencie poczuł ukłucie jakby... wstydu? Zatrzymał się niezdolny do jakiegokolwiek ruchu. Widząc dziewczynę, której policzek uderzony właśnie przez niego przybrał delikatną barwę fioletu, a oczy czerwone były od płaczu, coś w nim drgneło. Czuł się tak po raz pierwszy w swoim życiu. Puścił jej nagdarstek, który od jego mocnego uścisku również robił się siny.
Ruszył w stronę pokoju Lea'i bez słowa, wolniejszym krokiem zważając na wyczerpaną dziewczynę.
Otworzył przed nią drzwi pokoju, a kiedy weszła do środka on zatrzymał się na progu i stał tak chwilę.
- Kiedy tylko się obudzisz, przyjdź do mnie.- Powiedział spokojnym tonem. Lea skinęła jedynie głową.

~~~~

Lea obudziła się dość wcześnie, jednak chciała przemyśleć co może powiedzieć Andrew. Czy to odpowiedni czas na prawdę? A może na wszystko jest jeszcze za wcześnie. Siedziała w ciszy na łóżku obracając w palcach kamyk który znalazła przy pierwszym wilku.
  Po południu, cicho weszła do pokoju Andrew, zostając do przy biurku. Był zaczytany. Ruchem dłoni kazał Lea'i chwilę zaczekać. Jednak ta nie chciała czekac. Podeszła do niego i położyła kamien na stosie pożółkłych papierów.
- Co to?- Zapytał zdziwiony patrząc to na nią, to na kamień.
- Nie widzisz?- Zapytała siadając na sofie. - Mmm... znalazłam go przy pierwszym zabitym wilku.- Dodała prawie natychmiastowo, kładąc dłonie na swoich kolanach.
- Wiesz o co w tym wszystkich chodzi? - Zapytał, nie odrywając wzroku od jej sinego policzka.
-Owszem, wiem. Kiedy zdobędziemy cztery kamienie, to będzie zwiastowało koniec. Moment w którym Medium będzie mogła uśmiercić Upadłego. .- Odparła przełykając głośno ślinę.
- Jeszcze tylko jeden...- Wyszeptał przeczesujac dłonią włosy.
- Jeden? Przecież mamy tylko dwa...- Zdziwiła się Lea, uważnie mu się przyglądając.
- Mam dwa kamienie. Jeden... zgubiła Cassandra kiedy... - Wyjaśniał, a na jego twarzy wykwitł uśmiech. Dziewczyna uniosła brwi do góry czekając na dokończenie.
- Śledziłem ją. To rubin, w takim samym kształcie jak, ten i wczorajszy. Czyżby Cassandra, chciała wprowadzić nas w błąd?- Zastanowił się, a Lea milczała siedząc cały czas prosto.
- Powiedz proszę, co o tym sądzisz?- Zaczął po długiej chwili Andrew.
- A może... każdy z nas okłamuję Siebie nawzajem?
- Nie wyglądasz na kłamcę. Jesteś zbyt prawdziwa w tym wszystkim. - Odparł patrząc prosto w jej oczy. -Nie jesteś taka, jak wszyscy tutaj. Jesteś inna. Ty nie kłamiesz. Ty tylko ukrywasz wiele rzeczy. Rzeczy, o których chciałbym wiedzieć. Jesteś wyjątkowo inteligentna. Tylko taka osoba jak ty, może to doprowadzić do końca.  -Dodał, nietypowym tonem dla niego.
Wstał zaa biurka i powolnym krokiem przeszedł po pokoju, w między czasie pozwalając Lea'i na przemyślenia. Ona... nie rozumiała co się dzieję. Wstała, nie mogła siedzieć. Nie w takiej dziwnej, niezrozumiałej sytuacji. Spojrzała na mężczyznę, który wyglądał jak zwykle przerażająco.
- Czyżbyś szykował kolejny podstęp? - Zapytała stojąc prosto, patrząc na niego. Podszedł do niej, zbyt blisko, jednak Lea nie cofneła się. Nie tym razem...
- Nie... Nie szykuję żadnego podstępu. Nie ma na to czasu.- Odparł cicho, a jego oddech oplutł jej twarz.
- Dlaczego mam Ci ufać?- Zapytała, wyraźnie onieśmielona jego bliskością. Andrew delikatnie pogładziła policzek, w który dzień wcześniej uderzył.
- Przepraszam Cię. Za wszystko.- Wyszeptał, patrząc w jej zielone oczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz