Lea cały dzień próbowała skupić się na czytaniu książek, które znalazła w swoim pokoju, jednak jej myśli nieustannie krążyły wokół Andrew.
Tysiące pytań dreczyły ją, z minuty na minutę coraz bardziej.
Nie myślała nigdy o tym, że śmierć osoby którą kochamy, może tak bardzo wpłynąć na człowieka.
Nie rozumiała też tego, dlaczego mężczyzna raz jest wyjątkowo spokojny, a raz władzy i taki... zimny. Ten ból i chęć zemsty, które siedziały w nim tyle lat, jakby narastały z każdym dniem, pozbawiając go spokoju, snu. Jakby... te sprawy z którymi się męczył pozbawiały go prawa do życia. A może, on sam zamykał się na świat, bojąc się kolejnej straty bliskiej mu osoby?
Andrew był okrutnym człowiekiem, ale przecież nikt nie rodzi się zły.
Kiedy Lea czuła się, jakby wpadała w obłęd, do jej pokoju przyszła służka z kolacją. Nie było to nic specjalnego: twaróg i ciemne pieczywo. Lea nie była głodna, jednak zjadła kanapki. Pomyślała, że skoro fatygowali się, aby zrobić jej kolacje i ją donieść, to ona nie będzie kręciła nosem.
- Dziękuję i... mam prośbę. Czy mogłabym udać się do... Andrew?- Zapytała nie pewnie. Po namowie kobieta zgodziła się, pod warunkiem, że Lea jej nie wyda.
Pokój Andrew był przerażający, oświetlany jedynie przez ogromny kominek z którego leciały małe iskierki. Mężczyzny tam nie było. Lea nieśmiało usiadła na fotelu, który stał obok kominka i zamknęła oczy, rozkoszujac się przyjemnym ciepłem.
- Jak się tu dostałaś?- Usłyszała głos nad sobą i przestraszyła się. Nie słyszała żadnych kroków, żadnego szelestu. Wstała z fotela szybko i spojrzała na Andrew, który jak zwykle wyglądał groźnie i niebezpiecznie. Dziewczyna zauważyła, że dopiero co wyszedł z pod prysznica, o czym świadczyły jego wilgotne włosy, oraz pojedyncze krople wody, błyszczące na jego ramionach i klatce piersiowej. Widok Andrew bez podkoszulki był dość niecodzienny.
Lea przełkneła głośno ślinę. Była nieco zmieszana.
- Jak udało Ci się wyjść z pokoju. - Powtórzył pytanie Andrew. Był zdenerwowany i to bardzo.
- Wiesz... wyszłam drzwiami. - Odpowiedziała cicho. Nie chciała wydać służącej która pomogła jej wyjść z pokoju. - Drzwi były otwarte. - Dodała szybko, trochę głośniej niż chciała. Uświadomiła Sobie, jak bardzo jej odpowiedź była idotyczna. Andrew uniósł brew.
- Jesteś zabawna.- Powiedział sakrastycznie. - Teraz, powiedz prawdę.
- Powiedziałam...- Andy jedynie westchnął i ruszył w kierunku szafy. Szybko zarzucił na siebie czarny podkoszulek. Lea przyglądała się mu do chwili, dopóki na nią nie spojrzał.
- Co Cię do mnie sprowadza?- Zapytał w taki sposób, że Lea miała ochotę ucieć. Sam ton jego głosu sprawiał, że potwornie się bała.
- Nie mogę całymi dniami siedzieć w swoim pokoju...
- I... co ja mam do tego? - Zapytał podchodząc do Lea'i niebezpiecznie blisko. Dziewczyna odsuneła się od niego dwa kroki. To tylko pokazywało mu, jak bardzo się go bała. Uśmiechnął się lekko.
- Potrzebuję twojej zgody na opuszczanie pokoju, prawda?- Powiedziała prawie szeptem, wahają się przy ostatnim słowie.
- Prawda.- Odpowiedział Andrew przyciszonym głosem, znów zbliżając się do Lea'i, która- znów się cofneła. Wyglądał jak psychopata, widzący swą kolejną ofiarę.
- Więc jak... m... mogę wychodzić z...pokoju? - Wyjakała po chwili. Strach ją sparaliżował. Światło które, rzucał ogień na Andrew, sprawiało, że wyglądał jeszcze mrocznej niż zwykle. Jego oczy wydawały się być całe czarne.
Wykonał kolejny krok w stronę Lea'i, a dziewczyna przywarła do ściany. Uświadomiła Sobie, że nie ma drogi ucieczki.
- Hm... dlaczego miałbym się zgodzić?- Lea czuła jego oddech na swojej twarzy. Patrzyła prosto w jego oczy, starając się ukryć swój strach.
- Bo Cię oto proszę.- Odpowiedziała pewnie. Mężczyzna uniósł brew do góry, uśmiechając się z kpiną.
- Wiesz... zgodzę się jeśli.... - przerwał na chwilę, cały czas się uśmiechając. - Wiesz czego chcę.
- Nie, nie, nie... nie możesz. Ja... ja nie mogę. - Odparła Lea'a zawstydzona i przestraszona.
Andrew zaśmiał się gardłowo, krótko, po czym odsunął się od dziewczyny.
- Nie musisz się mnie bać, przecież nie zrobię Ci krzywdy. Poza tym... chyba źle się zrozumieliśmy. Nie pociagasz mnie w żaden sposób. Chce od ciebie tylko kilku informacji. - Lea poczuła się jak idotka. Jak mogło jej coś takiego wpaść do głowy. Zganiła Siebie w myślach. Jak mogła się nie zorientować, że cała ta sytuacja go bawi, że on z nią pogrywa.
czwartek, 22 stycznia 2015
Rozdział 12
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz