Mężczyźni patrzyli na Siebie, przez dłuższą chwilę.
- Nie powinno Cię tutaj być. Zabraniam Ci na jakiekolwiek kontakty z moimi ludźmi, również z nią, rozumiesz?- Powiedział Andrew, próbując opanować swoje nerwy.
- Spokojnie braciszku, wiesz przecież, że jestem nieszkodliwy. - Odparł Will, z lekką kpiną. Andrew wciągnął za swoje plecy Lea'e, po czym zamknął drzwi z trzaskiem, przed swoim bratem. Westchnął ciężko, uderzając pięścią w ścianę. Stał tak przez chwile, po czym odwrócił się przodem do Lea'i, która siedziała na łóżku śledząc jego ruchy uważnie. Była wyczerpana, jednak jej umysł ciągle był otwarty.
- Musimy współpracować. - Powiedział w końcu Andrew stojąc nad dziewczyną, patrząc na nią z góry. - I tak zginiesz. Jak większość z nas. Tej wojny, nie przeżyje wielu ludzi.- Dodał.
Przeszedł po pokoju, nerwowo poprawiając swoje kruczoczarne włosy. W jedym był podobny do swojego brata- również miał niebieskie oczy. Co prawda, oboje byli wyjątkowo przystojni, lecz każdy na swój sposób.
- Musisz zacząć się odzywać. Twoje milczenie jest irytujące. Nie chce Cię skrzywdzić. Jeśli mi pomożesz, ja odpłace Ci tym samym. - Zaproponował. Widać było, że byl bezsilny. Lea czuła, wiedziała wręcz, ze sytuacja w której znajdowali się Rebelianci była fatalna.
- Nasłalaś na nas swoich ludzi, a ja mimo to, nie kazałem Cię razem z nimi zabić.- Wyjrzał przez okno. Cisza.
- Odpowiedz mi do kurwy nędzy! -Wykrzyczał w końcu, podchodząc do dziewczyny, unosząc rękę. Jednak w ostatniej chwili powstrzymał się, przed uderzeniem jej. Lea skuliła się na łóżku, z zamkniętymi oczami oczekując na uderzenie, które jednak nie nadeszło.
- Ja...- Zaczęła cicho. Jej głos rozbrzmiał w pokoju. Delikatny i kobiecy. Andrew się zdziwił. - Ja nic nie wiem. -Wydusiła w końcu z Siebie. Wstała i spojrzała na Andrew.
- Musisz coś wiedzieć! - Powiedział podniesionym głosem.
- Błagam... Panie... nie zmuszaj mnie do wymyślania historii o Upadłym.- Wyszeptała.
- Wiem jedynie, że tylko Medium może go zabić. - Dodała, bawiąc się rękawem swojej suknii. Bała się. I to bardzo. Andrew jedynie patrzył na nią z wyższością, uśmiechając się dumnie. Wiedział, że wygrał walkę z nią, walkę której nigdy nie było.
- Mam nadzieję, że Sobie coś przypomnisz. - Zmierzył ostatni raz wzrokiem dziewczynę, po czym wyszedł z jej pokoju, zamykając drzwi na klucz.
Lea opadła na łóżko, owijajac się ciepłą, gruba kołdra. Była przerażona, ale i zła. Zła na samą Siebie. Dlaczego się złamała? Jednak nie chciała o tym myśleć. Jedynie czego teraz chciała to wpaść w objęcia Morfeusza. I udało się jej to.
wtorek, 6 stycznia 2015
Rozdział 7
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Witam :) Tak moja regularność jest oszałamiająca a Ty to jeszcze podkreślasz ;) Przyznaję akcja się powoli rozwija, a już z dążyła mnie zaskoczyć. Sądziłam, że Andrew jest dobry, że będzie bronił "uciśnioną" dziewczynę, a tu jednak pokazuje mroczniejsze obliczę. Jestem ciekawa czy będzie coś o znakach na skórze Lea'i. Wiem, że to dopiero początek historii, że wszystko może się jeszcze zmienić. Znaczy oczywiście mój punkt widzenia postaci. Kurczę podoba mi się jak piszesz. Masz oryginalny styl. Piszesz inaczej niż autorzy, których do tej pory czytałam i bardzo mi się to podoba. Przepraszam za ewentualne błędy mam problemy z ortografią i interpunkcją. Życzę Ci dużo, dużo weny :)
OdpowiedzUsuńDobranoc :)
Stwierdzam, że tu lepiej zostawić komentarz. Wiem jak ważne są komentarze. Dzięki nim autor wie, że ktoś go czyta i jest to również motywacja do dalszego tworzenia. :)
OdpowiedzUsuń